środa, 22 maja 2013

Kot Holly Golightly

Siedzę rozwalona na balkonie, beztrosko opalając swoją bladą od nauki skórę. Pokusiłam się nawet na kupienie majowego KMAGa z racji, że motywem przewodnim na maj jest "Śniadanie u Tiffany'ego".

 I'm like cat here, a no-name slob. We belong to nobody, and nobody belongs to us. We don't even belong to each other.

I tu tkwi sens mojego katastroficznego wrocławskiego życia chyba. Jestem bezimiennym kotem, który do nikogo przecież nie należy, błąka się całkiem niezdarnie próbując znaleźć swoje miejsce, co jest chyba fizycznie niemożliwe. Ja nawet nie jestem czarującą Holly, która dostaje swój happy-end! Jestem jej grubym, rudym kotem,na którego jestem w dodatku uczulona. 


Dowiedziałam się na budownictwie, że co do mojego projektu klatki schodowej to "Jest Pani na wstępie wstępu do wstępu" do tego "W ogóle to chyba Pani powinna powtarzać pierwszy semestr" i "Widzę tu same absurdy!" Gdybym FAKTYCZNIE tak nie ogarniała tego całego budownictwa, to nawet bym się tak nie załamała. Ale miałam wrażenie (do tego momentu) że coś już jednak nabazgrałam, do tego po co ja siedziałam w takim razie na (prawie) wszystkich ćwiczeniach...? Gdzie natchnienie Świętej Pamięci Dziadka Inżyniera?! Krew z jego krwi jest wlaśnie na dobrej drodze żeby oblać drugi semestr Budownictwa Ogólnego.

Z tego całego słońca zbiera się na porządną burzę...

"papierowe zdjęcia tak blisko płomienia
widzisz przecież, od tylu lat nic się nie zmienia
więc powiedz jak dziś ci idzie szukanie bohatera
chcesz kochać zawsze? to zacznij od teraz!" 


-----> https://soundcloud.com/sokolski/sok-lski-potw-r