czwartek, 31 stycznia 2013

Cover Power

Zrobiłam znowu jabłecznik, tylko dlatego że nie mam nic do jedzenia w domu oprócz składników na ciasto! Dominik twierdzi że był smaczny, ale tak na prawdę do końca nie wiem czy nie kłamał. Szczególnie że nierównomiernie sypałam cynamon i w pewnych miejscach powstały tak zwane bomby cynamonowe które zapierały dech. Przeżyliśmy.

Nagraliśmy pokaleczony trochę cover Give me love (Ed Sheeran), może nie wyszedł niesamowicie ale zawsze to coś. Ponarzekaliśmy na sesję, na poprawki, na pogodę, na samotność, w sumie to rozmowy tylko do narzekania się ograniczały.

Teraz już muszę się żegnać bo Pruszcz Pruszcz Pruszcz awaits, a w nim osiemnastka mojego szanownego brata (on się starzeje, ja od lipca 2012 mam wciąż tyle samo lat, jakbyście nie wiedzieli. Paraliżuje mnie myśl o zaczęciu trzeciej dekady swojego życia, więc postanowiłam zignorować upływające lata.)











niedziela, 27 stycznia 2013

Analiza Blues

No cóż, dużo pisać nie będę (tym razem), nauka, nauka i jeszcze raz nauka, no ale czasem studentom odbija i robią różne dziwne głupie rzeczy i tym razem też tak było...



Analiza Blues - czyli to co studenci rąbią by się nie uczyć xD

Proszę tylko o wyrozumiałość bo gram bez jednej struny no i idealnie nie jest ale nie o to chodzi... ;) 

wtorek, 22 stycznia 2013

Jak to awizo koloruje szary dzień.

Normalny człowiek sam z siebie nie może się w ciągu tygodnia spodziewać czegoś wyjątkowo fajnego. Normalny człowiek wstaje rano, ogarnia, wybiega na autobus, szkoła, praca, dom, obiad, serial puszczony gdzieś w tle do nauki, aż w końcu kładzie się spać w równie normalny sposób, nie myśląc nawet o tym że nic szczególnego się dzisiaj nie zdarzyło. 

Jedynym czynnikiem jaki zmienia normalne życie normalnego człowieka w coś nadzwyczajnego jest zawsze drugi człowiek. Przekonałam się o tym wczoraj wracając do domu gdy jak ostatnia sierota przedzierałam się przez ZAMIEĆ (przesadzam, po prostu padał śnieg, ale zamieć brzmi bardziej dramatycznie). Weszłam do klatki o mało nie zabijając się ślizganiem na posadzce, obijając się wszędzie teczką, z tubą której pasek co chwila się rozwalał, z cieknącym nosem (chociaż nie mam czasu żeby chorować) z przemoczonymi skarpetkami, zaparowanymi okularami i perspektywą kolokwium z matematyki za 3 godziny. W tym całym szaleństwie stwierdziłam że dawno nie sprawdzałam skrzynki. Na samym jej dnie znalazłam nie dość że przesłodki list od Rudej to jeszcze awizo na paczkę. Ciepło serduszko zalewa gdy się dostaje takie rzeczy. Ale ciepło zalało też mój żołądek gdy 24 godziny później poszłam odebrać paczkę. Cała wypchana najcudowniejszymi ciasteczkami handmade przez Babcię Krysię. (chociaż słyszałam, że Babcia przeżyła istny dramat jak przy okazji poniedziałkowych życzeń powiedziałam że nie dostałam żadnej przesyłki "A MIAŁY BYĆ W SOBOTĘ!". Ileż to stresu kosztuje szanowną Babcię Poczta Polska. Ale nie martw się Babciu, nikt przez to nie umarł, a ja właśnie ze smakiem wcinam ciasteczka z cukrem, ciasteczka-paluszki z czekoladą, ciasteczka z płatków owsianych i ciasteczka podwójne z dżemem!

Tak oto mój absolutnie fatalny dzień naznaczony piętnem nieudanej geometrii wykreślnej i wkuwaniem mechaniki został rozświetlony, rozgrzany do czerwoności, pokolorowany rześkimi kolorami i napędzony niesamowitą siłą miłości upieczonej w 150°C.

(Do tego wcielam w życie następne postanowienie noworoczne: rozwijania się jako młody architekt i zamówiłam prenumeratę Architektury. Już nie mówiąc o tym że 3 egzemplarze dostałam gratis, a kto nie kocha gratisów?!)




No i humor poprawiło oglądanie po raz milionowy Grease. <3




niedziela, 13 stycznia 2013

Depresyjny wpis "przedsesyjny".

Ktoś krzyczał o wpis to piszę. Masakra. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak zmęczona. Mam rozpisany każdy dzien co do godziny żeby jakimś cudem się ze wszystkim wyrobić. No i pójść jeszcze do pracy. A i tak nie mam pojęcia jak to zrobię. Więc siedzę i płaczę jedząc jajecznicę. I pijąc kawę z bitą śmietaną, jak na depresję przedsesyjną przystało.

Chwała za to że kiedyś ktoś nauczył mnie bawić się w Corelu dzięki czemu mam chociaż projekty narysowane. Bo CADa jeszcze mnie nikt nie nauczył (nie rozumiem, czemu mamy to dopiero w nastepnym semestrze). Makiety robią się same chyba, albo inaczej mówiąc robię je prawie przez sen codziennie w środku nocy. Formatki z geometrii pochłoną noc poniedzialkową. Budownictwo jest moim środowym kochankiem. Co tydzień.  Matematyka i mechanika bujają się w czasoprzestrzeni.

Okazuje się, że za tego rodzaju stałe związki płaci się wyłącznie nieprzespanymi nocami. O ironio.







poniedziałek, 7 stycznia 2013

Programista też człowiek i może... :P

Przeczytawszy wpis Agi i dostając od niej różne dziwne wiadomości w stylu "Zrobiłeś Spaghetti, co z Ciebie za programista!" postanowiłem stanąć, twarzą w twarz, z kuchennym światem i zrobić prawdziwą rewolucję :)

Warzywniak - niczym kiler w garniturze podszedłem do lady i po prosiłem o dwa twarde pomidorki, dwa twarde ogórki... nie no bez przesady, wziąłem to co trzeba i tyle. Zahaczyłem jeszcze o Biedrę i zacząłem walkę z warzywami mięsem i ryżem!!!

Mówię wam ciężko było, sok się lał, mięso latało i noże śmigały ale tę bitwę zwyciężyłem. Po tak morderczych przygotowaniach mogłem zacząć na serio...

Przepis autorski na kurczaka z ryżem i całą resztą pyszności :D

(porcja dla jednej osoby) <---- no w końcu nie mam dla kogo gotować

Pierś z kurczaka, papryka (czerwona), 3 pieczarki, cebula,4-5 ząbków czosnku, pomidor, mała puszka kukurydzy, oliwa z oliwek, sól, pieprz, bazylia, curry, zioła prowansalskie ( ja dodałem jeszcze trochę ostrej papryczki)

Mięsko umyć, pokroić w kostkę i przyprawić do smaku wedle uznania. Wszystkie warzywa umyć. Paprykę przeciąć na pół i pokroić w paski. W między czasie można wstawić wodę na ryż (odrobinę posolić), gdy woda zacznie się gotować wstawić ryż (ja użyłem ryżu brązowego). Cebulę posiekać w pół księżyce. Pieczarki pokroić w kostkę. Pomidor na pół i w kostkę, a ząbki czosnku w drobną kosteczkę. Podsmażyć mięso na rozgrzanej oliwie z oliwek. Po lekkim zarumienieniu się mięsa, na drugiej patelni z kapką oliwy z oliwek, na lekkim ogniu, podsmażyć cebulkę i co mniej więcej minutę dodawać paprykę, pomidora i pieczarki. Do przyrumienionego mięsa dodać drobno posiekany czosnek, trzymać jeszcze przez chwilkę na małym ogniu. Odsączyć ryż i wyłożyć go na talerz. Na ryż dodać podsmażone mięso i udekorować przysmażonymi warzywami i posypać kukurydzą. Bon appetit!!!

P.S (Programista też potrafi, a do tego facet. Tak, że Panowie, zapraszam do kuchni, Panie na pewno to docenią ;) )





Noworoczne postanowienia czas zacząć!

Nie ma nic piękniejszego niż wgramolić się na czwarte piętro z teczką większą od siebie samej, otworzyć drzwi i zobaczyć cały pokój romantycznie oświetlony zachodzącym słońcem!

Ale do rzeczy. Rok zaczyna się sukcesem - skonstruowałam pierwszy obiadowy przepis! Albo raczej przejrzałam wszystkie szafki i połączyłam ze sobą coś co mogłoby pasować. 

I tak oto powstał kurczak zasmażany z ryżem z torebką rosołową zupki chińskiej w połączeniu z pysznymi marynowanymi papryczkami różnego rodzaju i koloru wypelnionymi białym serem (zestaw Deluxe, dziękuję Mamo!). Plus feta i curry. Plus zielone oliwki.  Plus Martini z lodem. Magia!!! 



A Dominik stał się zapalonym programistą. Może raczy coś na ten temat napisać?